harcerze którzy zapisali się w historii polski
Krakowscy harcerze i PCK oddali hołd bohaterom konspiracyjnej poczty. Harcerze i przedstawiciele PCK oddali we wtorek w Krakowie hołd bohaterom, którzy w latach 1939-1941 działali konspiracyjnie w Harcerskiej Poczcie Polskiego Czerwonego Krzyża. Uroczystość, tak jak w latach ubiegłych, odbyła się przed tablicą upamiętniającą
W 1962 roku zdał egzamin mistrzowski malarza w Krakowie. W latach 1962-66 pracował w oddziale budowlanym Kopalni Węgla Kamiennego "Komuna Paryska", z przerwą na zasadniczą służbę wojskową. W latach 1966-77 był zatrudniony w Zakładach Chemicznych "Organika Azot", a następnie do 2003 roku w "Budostalu" Kraków.
To, że tyle rządów po 1989 r. nie mogło się zdobyć na ten ważny, symboliczny krok, bulwersuje tym bardziej, im bliżej przyglądamy się działalności poszczególnych dowódców Armii Ludowej. Oto opowieść o tych, którzy zapisali się w historii Polski najgorzej.
Polskość ocalała. Cieszy mnie, że spotkaliśmy się dziś tak licznie w 105 rocznicę odzyskania niepodległości. By przejść ulicami ukochanego miasta, oddać hołd pokoleniom Polek i Polaków, którzy zapisali się na kartach historii. 105 lat temu Rada Regencyjna przekazała Józefowi Piłsudskiemu władzę nad wojskiem.
Polskie kronikarstwo średniowieczne można określić na okres między powstaniem kroniki Galla (tj. wiek XII – powstanie datuje się na lata 1113-1116), a rokiem około 1460 (ale nie później niż 1466 r.), kiedy to powstała pierwsza wersja dzieła Długosza. Ostatecznie śmierć Długosza w 1480 roku zamyka okres polskiego kronikarstwa
nonton film a man and a woman. Gdzie dobrze zaznaczono akcenty help! a) pojechaLIbyście, boTAnika, przeMÓwić b)zrozuMIEli, poSZEDłem, muZYka c) wywiaDÓWka, przygotoWAliśmy, CZTErysta d)pojeCHAliście,zatytuŁOwali, dzieWIĘĆset Answer
Święto harcerzy w Krakowie, 1936 rok. tym roku obchodzimy 100-lecie Związku Harcerstwa Polskiego. Raz harcerzem, to na zawsze! Harcerstwo w Polsce miało swoje lepsze i gorsze okresy, bywało bardziej i mniej popularne, ale wartość, którą wnosi w życie tych, którzy zdecydowali się w nie zaangażować, jest nie do przecenienia. Jesteście ciekawi, jak zmieniało się harcerstwo przez 100 lat swojego istnienia? Zobaczcie sami! 100 lat ZHP! Harcerstwo w Polsce obchodzi jubileuszW sierpniu odbył się Zlot ZHP „Gdańsk 2018”, na którym uczczono setną rocznicę istnienia Związku Harcerstwa Polskiego oraz odzyskania niepodległości przez 100 lat w Polsce harcerze zapisali się na kartach historii. W okresie międzywojennym harcerstwo było najpopularniejszym ruchem młodzieżowym. W czasie II wojny światowej harcerze służyli w walce bieżącej, ratownictwie i łączności. Mimo, że po wojnie harcerstwo przechodziło różne etapy, stale było popularne wśród młodzieży. W 1980 roku ZHP zrzeszał ponad 3 mln członków!Święta harcerzy: Dzień Myśli Braterskiej, Dzień Polskiej HarcerkiNajważniejszym świętem harcerzy jest Dzień Myśli Braterskiej obchodzony 22 lutego. To święto harcerzy i skautów na całym świecie. Z kolei pierwsza niedziela października to Dzień Polskiej Harcerki. Święto to ustanowiono, by upamiętnić harcerki, które odeszły na wieczną wartę – datę wskazały harcerki, które przeżyły II wojnę światową. Od 1988 roku to także Światowy Dzień lat ZHP - harcerstwo w obiektywieDługa historia harcerstwa w Polsce i jego większa lub mniejsza popularność w różnych latach sprawiła, że większość z nas należała do ZHP lub miała znajomych harcerzy. Nie jeden z nas w młodości spędzał wakacje na obozie harcerskim, a jeszcze więcej osób było na przynajmniej jednej zbiórce. Powrót myślami do tamtych lat dla wielu osób bywa bardzo sentymentalny. Zobacz w naszej galerii archiwalne zdjęcia harcerzy. Na pewno się wzruszysz! Dzień Myśli Braterskiej. 100 lat ZHP! Harcerstwo w Polsce na... Zlot ZHP Gdańsk 2018Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Zawiszacy byli najmłodszymi harcerzami którzy rozdawali pocztę na 2 wojnie światowej mieli mniej niż 14 lat. Robert Batem Powell był założyciele skałtnictwa a przy okazji :)
W związku z przypadającą 1 sierpnia 75. rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego przypominamy tekst, który ukazał się w "Rzecz o historii" w 2017 roku. Stanisław Pigoń wypowiedział kiedyś słynne zdanie, wielokrotnie przytaczane w kontekście wojennych losów pokolenia Kolumbów. Na wieść o tym, że Krzysztof Kamil Baczyński wstąpił do oddziału dywersyjnego AK, stwierdził: „Cóż, należymy do narodu, którego losem jest strzelać do wroga brylantami". Ta smutna, lecz niezwykle trafna refleksja niestety może również posłużyć jako motto opowieści o harcerzach z Szarych Szeregów i innych konspiracyjnych organizacjach okresu okupacji wywodzących się z ruchu skautowskiego. Harcerstwo okresu międzywojennego ukształtowało rzeszę młodych ludzi, dla których bezinteresowna służba ojczyźnie i pomoc bliźnim były dobrem najwyższym. Ruch zapoczątkowany przez Andrzeja i Olgę Małkowskich oszlifował wiele diamentów, dając Polsce skarb największy – ludzi, którzy zawsze byli gotowi stanąć w pierwszym szeregu w walce o niepodległość. Nie mogło być zresztą inaczej, polski ruch skautowy od początku różnił się bowiem od skautingu międzynarodowego. Najtrafniej ujął to sam Małkowski, stwierdzając, że harcerstwo to skauting plus niepodległość. Kiedy ponownie przyszło walczyć o wolną Polskę, harcerze się nie wahali, nie mieli wątpliwości, włączyli się do walki już od pierwszych dni września 1939 r. Część przedwojennych harcerzy po prostu została zmobilizowana do wojska, inni zgłaszali się do ochotniczych oddziałów, takich jak choćby Wejherowska Ochotnicza Kompania Harcerska, Lwowska Kompania Harcerska czy Wileński Batalion Ochotniczy. Większość polskich skautów i skautek weszła w skład odpowiednio Pogotowia Wojennego Harcerzy i Pogotowia Wojennego Harcerek. Żeńska organizacja została powołana do życia 24 września 1938 r. w związku z akcją na Zaolziu. Pogotowie męskie formowano w ostatniej chwili, w czerwcu 1939 r., tuż przed wybuchem wojny, w związku z czym początkowo było gorzej przygotowane do funkcjonowania w okupacyjnych realiach. Podczas kampanii wrześniowej Pogotowie nierzadko przekształcało się w oddziały samoobrony, głównie tam, gdzie zabrakło wycofujących się regularnych formacji wojskowych. Tak było np. na Śląsku i Kresach. Piękną kartę polscy harcerze zapisali podczas obrony Grodna przed Sowietami. Warszawskie Pogotowie Wojenne Harcerzy uległo rozproszeniu po fatalnym rozkazie płk. Romana Umiastowskiego, który nawoływał do ewakuacji miasta. W rezultacie 7 września duża część oddziałów harcerskich wymaszerowała ze stolicy na wschód. Jednocześnie do miasta napływali harcerze z innych rejonów. Późniejszy autor „Kamieni na szaniec" Aleksander Kamiński przyjechał do Warszawy na rowerze ze Śląska. Szczególna rola w organizacji konspiracyjnego harcerstwa przypadła grupie przybyłej z Poznania, na czele z młodym, 24-letnim instruktorem z Wielkopolski Florianem Marciniakiem, który w szybkim tempie awansował na dowódcę konspiracyjnej organizacji harcerskiej. 27 września, dzień przed kapitulacją Warszawy, przy ulicy Polnej w mieszkaniu szefa Głównej Kwatery Męskiej hm. Stanisława Borowieckiego zebrała się około dziesięcioosobowa grupa wybitnych instruktorów harcerskich i podjęła decyzję o przejściu organizacji harcerskiej do konspiracji. W swej strukturze zachowała ona przedwojenny podział ZHP, lecz poszczególne oddziały występowały pod kryptonimami: chorągwie jako ule, hufce – roje, drużyny – rodziny, a zastępy – pszczoły. Na czele stał naczelnik z Główną Kwaterą, określaną mianem Pasieki. Nazwa Szare Szeregi została przyjęta w całym kraju dopiero w 1940 r. Wywodziła się ona od akcji przeprowadzonej przez poznańskich harcerzy, którzy ulotki o przymusowym wysiedlaniu Polaków do Generalnej Guberni, skierowane do niemieckich rodzin, podpisywali inicjałami SS. Skrót, rozwinięty przez harcmistrza Józefa Wizę i harcmistrza Romana Łuczywko, przyjął się najpierw w Poznaniu, a od roku 1940 obowiązywał dla całej organizacji. Nie tylko Szare Szeregi Dziś konspiracyjne harcerstwo kojarzy się powszechnie z Szarymi Szeregami. Warto jednak pamiętać, że początkowo nie były one ani jedyną, ani największą organizacją tego typu na ziemiach polskich. W pierwszych latach okupacji dużo aktywniej działały podziemne hufce na Kresach, na co pierwszy zwrócił uwagę wybitny badacz polskiego państwa podziemnego i konspiracyjnego harcerstwa prof. Tomasz Strzembosz. Już 22 września, czyli dzień przed wspomnianym spotkaniem druhów w Warszawie, powstała we Lwowie tajna Harcerska Organizacja Niepodległościowo-Wojskowa. Obejmowała ona bardzo duży obszar – województwa lwowskie, tarnopolskie, stanisławowskie, wołyńskie i Polesie. Jeszcze wcześniej, bo 21 września, Józef Opacki, nauczyciel gimnazjalny i harcmistrz z kresowego Czortkowa, przeorganizował miejscowy hufiec harcerski, tworząc z niego konspiracyjną Polską Organizację Walki z Wrogiem. Opacki był przeciwny wystąpieniom zbrojnym skierowanym przeciw Sowietom, zdawał sobie bowiem sprawę z niezwykle groźnych konsekwencji takiego postępku. Jednak nawet doświadczony pedagog nie potrafił ostudzić rozpalonych głów młodych konspiratorów i to właśnie czortkowscy harcerze stanowili gros uczestników pierwszego powstańczego zrywu na okupowanych ziemiach polskich. Atak na sowieckie posterunki w Czortkowie w nocy z 21 na 22 stycznia 1940 r. szybko się jednak załamał. Powstańcy harcerze zostali przez Sowietów rozstrzelani lub zesłani na Sybir. W Wilnie również powstały struktury tajnego harcerstwa. 18 października 1939 r. hm. Józef Grzesiak „Czarny" utworzył Związek Bojowników Niepodległości, który pełnił taką rolę jak później Grupy Szturmowe Szarych Szeregów. W lipcu 1944 r. organizacja brała udział w wyzwoleniu Wilna. NKWD działało jednak sprawniej niż niemieckie Gestapo i z czasem harcerska konspiracja na Kresach została w dużym stopniu rozbita. Największą obok Szarych Szeregów ogólnopolską strukturą harcerskiej konspiracji była organizacja związana z ruchem narodowo-katolickim. Jesienią 1939 r. środowisko skupione wokół hm. Stanisława Sedlaczka powołało do życia Hufce Polskie. Przez cały okres okupacji organizacja ta działała niezależnie od Szarych Szeregów. W pierwszych latach istnienia rozwój Szarych Szeregów postępował dość wolno. Przyczyną nie był brak chętnych do włączenia się w harcerską walkę konspiracyjną. Wręcz przeciwnie, kandydatów było coraz więcej. Jednak początkowo Szare Szeregi były pomyślane jako organizacja, która nie miała brać bezpośredniego udziału w walce podziemnej, a jedynie pełnić służbę pomocniczą dla ZWZ, a później AK. Na dodatek należeć mogli do niej jedynie chłopcy i dziewczęta powyżej 17. roku życia. W rezultacie zarówno doświadczeni harcerze, jak i świeży narybek, szybko odchodzili z harcerstwa do podziemnego wojska. Jednocześnie rosło zainteresowanie ze strony młodzieży poniżej wymaganego progu wiekowego. Autopromocja Specjalna oferta letnia Pełen dostęp do treści "Rzeczpospolitej" za 5,90 zł/miesiąc KUP TERAZ Rozwiązanie znaleziono dopiero w listopadzie 1942 r., kiedy organizację podzielono na trzy grupy wiekowe: Zawisza, Bojowe Szkoły i Grupy Szturmowe. Dzięki temu w krótkim czasie Szare Szeregi stały się bezsprzecznie najsilniejszym związkiem tajnego harcerstwa. Zawiszakami nazywano harcerzy najmłodszych, w wieku 12–14 lat. Z założenia nie brali oni udziału w bezpośredniej walce i byli szkoleni przede wszystkim w zakresie łączności i służby ratowniczej. Bojowe Szkoły były przeznaczone dla harcerzy w wieku 15–17 lat. Ich zadania były znaczeni poważniejsze – mały sabotaż i szkolenie wojskowe. Elitę Szarych Szeregów stanowiły Grupy Szturmowe, podporządkowane Kierownictwu Dywersji Armii Krajowej (Kedyw). Ich członkowie wykonywali poważne akcje dywersyjne i walczyli w oddziałach partyzanckich. Przechodzili także szkolenia w szkołach podchorążych oraz szkolenia na niższych dowódców. Dzisiaj Szare Szeregi kojarzą się przede wszystkim z małym sabotażem i dywersją. Ale program podziemnego harcerstwa był bardziej złożony. Obok walki bieżącej równie ważne było samodoskonalenie, wychowanie młodzieży i kształcenie kadr dla przyszłej wolnej Polski. Program „Dziś – Jutro – Pojutrze" został ostatecznie sformułowany w czerwcu 1941 r. Dziś „Dziś" oznaczało bieżącą walkę z okupantem. To właśnie w tym obszarze działania mieściły się wszystkie najsłynniejsze akcje Szarych Szeregów. Zarówno te prowadzone w ramach małego sabotażu, jak i przez grupy szturmowe. Nasze wyobrażenie o tej działalności kształtowane jest od lat przede wszystkim przez lekturę książki Aleksandra Kamińskiego, „Kamienie na szaniec". Co ciekawe, mimo upływu kilkudziesięciu lat opowieść o okupacyjnych losach trójki przyjaciół: Aleksego Dawidowskiego „Alka", Jana Bytnara „Rudego" i Tadeusza Zawadzkiego „Zośki", spisana przez Kamińskiego jeszcze podczas wojny, nadal brzmi atrakcyjnie i uniwersalnie. Nadal też budzi emocje u młodego pokolenia, o czym świadczą wznowienia książki i jej ekranizacje. Kulminacyjnym punktem opowieści jest oczywiście słynna akcja pod Arsenałem. Bohaterowie „Kamieni na szaniec", podobnie jak większość członków Szarych Szeregów, swoją konspiracyjną walkę zaczynali jednak od małego sabotażu. Akcje tego typu miały na zadanie dezorganizować działania okupanta i jednocześnie podtrzymywać na duchu umęczonych rodaków, dawać im do zrozumienia, że Polska wciąż żyje i że są ludzie, którzy nie ustają w walce z wrogiem. Lista akcji tego typu jest niezwykle długa. Tym razem przypomnijmy te nieco mniej znane. Kiedy Niemcy na placu Marszałka Piłsudskiego (wtedy przemianowanym na Adolf Hitler Platz) ustawili wielką drewnianą makietę przedstawiającą literę V, co miało oznaczać zwycięstwo, szybko zjawił się tam harcerz Szarych Szeregów Czesław Zadróżny z zapałkami i benzyną. Jak wspominał Stanisław Broniewski, „widno było tego wieczora na placu Piłsudskiego od płonącej niemieckiej »Victorii«". Nieustępliwość i inwencję młodych sabotażystów świetnie pokazuje przykład akcji „Paprocki", prowadzonej przeciwko właścicielowi restauracji, Paprockiemu, który pośredniczył w prenumeracie niemieckich czasopism. Harcerze z „Wawra" (taką nazwę przyjęła warszawska organizacja małego sabotażu w celu upamiętnienia pierwszej masowej egzekucji w stolicy) wysyłali do niego listy z groźbami, tłukli szyby w lokalu, rozlepiali ogłoszenia, że mężczyzna sprzedaje tanio słoninę i węgiel. Na drzwiach restauracji wielokrotnie nalepiano klepsydrę żałobną z informacją o śmierci właściciela. Gdy w sierpniu 1943 r. szturmowcom z Szarych Szeregów udało się zdobyć pieniądze przewożone do Banku Emisyjnego, wściekli Niemcy obiecali bardzo wysoką nagrodę dla świadków tej akcji, którzy stawiliby się na policji i zdradzili, kto mógł w niej uczestniczyć. Następnego dnia na niemieckich plakatach pojawiły się małe, pokryte maszynowym pismem kartki. Ich treść brzmiała: „Byłem jedynym świadkiem, opowiem wszystko w zamian za pocałowanie mnie w dupę. Król Zygmunt III Waza". W tego typu akcjach przodowała Warszawa, ale mały sabotaż rozwijał się także w wielu innych miejscach w Polsce. „W Krakowie pojawiły się napisy »Hitler Kaput!«. W Kielcach napisy »Monte Cassino«, a ponadto odbyła się akcja zamalowywania orłów niemieckich na wszystkich urzędowych tabliczkach, akcja stemplowania gazet znakiem kotwicy oraz namalowania tejże kotwicy wysoko na wieży katedralnej (...). W Częstochowie na cokole po zdjętym przez Niemców pomniku Pułaskiego zawieszono trupią czaszkę z podpisem: »Reich im Jahre 1944«" – wspominał Stanisław „Orsza" Broniewski w książce „Całym życiem". W odróżnieniu od akcji małego sabotażu, które miały przede wszystkim podnieść na duchu naród polski, akcja „N" wycelowana była tylko w Niemców i jej skutek miał być dokładnie odwrotny. Chodziło o obniżenie morale wroga w wyniku podrzucania ulotek i wydawania gazet w sposób sugerujący, że robią to sami Niemcy – działacze opozycji antyhitlerowskiej. W tajnych drukarniach AK powstawały starannie wydrukowane periodyki, które rozpowszechniano w nakładzie sięgającym 20 tys. egzemplarzy miesięcznie („Der Hammer", „Der Durchbruch", „Der Soldat" i wiele innych). Satyryczne pismo „Der Klabautermann", w którym wyśmiewano NSDAP, SS i biurokrację niemiecką, cieszyło się tak dużym powodzeniem wśród żołnierzy Wehrmachtu, że ci skłonni byli zapłacić za numer spore pieniądze. Doskonale wydana broszura „Der grösste Lügner der Welt" (Największy kłamca świata), ozdobiona podobizną Winstona Churchilla, zawierała spis niespełnionych obietnic Hitlera, zaczerpniętych z „Mein Kampf" i publicznych wystąpień. Inne słynne wydawnictwo „Der rote Terror" (Czerwony terror), z karykaturą Józefa Stalina na okładce, zawierało opis zbrodni niemieckich w Polsce. Wielkim sukcesem było także wydrukowanie rzekomej odezwy zbiegłego do Anglii Rudolfa Hessa, która była na tyle przekonująca, że w Rzeszy zaczęły powstawać nawet grupki popierające byłego zastępcę Hitlera. Wśród ulotek były również te zawierające informacje dla żołnierzy z instrukcjami, jak wykorzystać chorobę lub kontuzję, aby uchronić się przed wysłaniem na front. Powstawały oddzielne wydawnictwa przeznaczone dla żołnierzy węgierskich i włoskich. Drukowano także wiele fałszywych okólników rozsyłanych potem do urzędów i zakładów produkcyjnych (np. dzień imienin Hitlera ogłoszono dniem wolnym od pracy). Ciekawym pomysłem była także akcja „Tse-tse", polegająca na nieustannym nękaniu volksdeutschów „ukłuciami" w rodzaju głuchych telefonów, wybijania szyb, zagipsowywania dziurek od kluczy, nasyłania firm pogrzebowych, dostarczania fałszywego powołania do Wehrmachtu itp. Materiały „N" były również rozprowadzane poza terenem okupowanej Polski, trafiały do Nadrenii, Szczecina, Wrocławia, Berlina, a także bezpośrednio na front wschodni. Innym ważnym zadaniem, jakie powierzono konspiracyjnym harcerzom, była akcja WISS, czyli Wywiad i Informacja Szarych Szeregów. Polegała ona na zbieraniu adresów zamieszkania Niemców i volksdeutschów oraz informacji o ruchach i rozmieszczeniu wojsk niemieckich. Harcerze stale obserwowali lotniska, stacje kolejowe i magazyny wojskowe, dzięki czemu dostarczali aliantom niezwykle cennych informacji o ruchach wojsk hitlerowskich. Bardzo ważna rola przypadła harcerzom z hufca w Gdyni. Przekazali oni AK plany bazy wojennej w porcie, a w 1945 r. dzięki nim zbliżająca się Armia Czerwona otrzymała plan zaminowania rejonu Gdyni. Z kolei Szare Szeregi z Poznania zdobyły informacje o istnieniu w Peenemünde tajnej bazy doświadczalnej broni rakietowej. Jutro Dla członków Szarych Szeregów hasło „Jutro" oznaczało włączenie się w jawną walkę o niepodległość w czasie planowanego powstania powszechnego. Postawa ta swój najpełniejszy wyraz znalazła podczas powstania warszawskiego. Bataliony harcerskie „Zośka" i „Parasol" były jednymi z najlepiej wyszkolonych i uzbrojonych oddziałów walczących w stolicy. Od 1 do 11 sierpnia 1944 r. toczyły zażarte boje na terenie Woli, następnie bohatersko broniły Starego Miasta. Potem był jeszcze Górny Czerniaków i Mokotów. Od wybuchu powstania aż do jego upadku niemal bez przerwy znajdowały się na pierwszej linii frontu. Okupiły to wysokimi stratami, sięgającymi ok. 70 proc. stanów wyjściowych. Krwawe walki na Woli i Starym Mieście stoczył także inny harcerski batalion – „Wigry". Powstańczy egzamin zdali również najmłodsi harcerze. Dziełem Zawiszaków była świetnie działająca poczta powstańcza. Harcerze przenosili dziennie od trzech do sześciu tysięcy przesyłek. Ale powstańcza walka Szarych Szeregów toczyła się także na innych frontach. W szczególnej sytuacji znaleźli się na przykład harcerze kresowi z miejscowości Zołożce nad Styrem. Według ustaleń prof. Edwarda Prusa w lipcu 1944 r. (już w trakcie drugiej okupacji sowieckiej) utworzyli oni tzw. Batalion Szturmowy, którego celem była obrona miejscowej ludności przed bandami UPA. Oddział ten tolerowały władze radzieckie. Batalion stoczył liczne krwawe boje z Ukraińcami, w lipcu 1944 r. pod Brodami rozbił ukraińską dywizję SS Galizien. Dopiero na przełomie marca i kwietnia 1945 r. cały batalion ewakuował się do Polski. Wileńscy harcerze uczestniczyli z kolei w operacji „Ostra Brama". Pluton por. „Turbacza" od 6 do 13 lipca 1944 r. brał udział w walkach 3. Brygady AK, nacierając na Wilno od strony Nowej Wilejki. Inne oddziały Szarych Szeregów operowały w okolicach lotniska i dawnej komendy głównej policji. Harcerze zorganizowali także punkt sanitarny w podziemiach klasztoru benedyktynek. „W dniu 13 lipca, gdy do centrum Wilna zbliżały się oddziały AK i Armii Czerwonej, dwaj druhowie z Czarnej Trzynastki [słynna drużyna im. Zawiszy Czarnego, założona przez hm. Józefa Grzesiaka „Czarnego" w 1921 r. – przyp. aut.], podch. Jerzy Jensz »Krepdeszyn« i phm. kpr. Artur Rychter »Zan« zatknęli na baszcie Zamku Gedymina na Górze Zamkowej biało czerwoną flagę" – pisze Jerzy Jabrzemski w książce „Harcerze Szarych Szeregów". Bardzo ciekawe są konspiracyjne losy hufca Szarych Szeregów w Pińczowie, znanego pod nazwą „Gniazdo Zapaleńców". Również on wziął czynny udział w akcji „Burza". Kiedy w lipcu 1944 r. oddziały AK wyzwoliły spory obszar powiatu, tworząc tzw. Rzeczpospolitą Pińczowską, członkowie miejscowych grup szturmowych dostali zadanie ubezpieczania miasta od strony północnej, pełnili służbę garnizonową i pilnowali wziętych do niewoli żołnierzy niemieckich. W Górach Świętokrzyskich członkowie grup szturmowych chorągwi radomskiej w marcu 1944 r., utworzyli 40-osobowy Partyzancki Oddział Szarych Szeregów. Jednostka była bardzo dobrze uzbrojona, a wszyscy żołnierze nosili mundury z krzyżami harcerskimi na piersi. Odział ten stoczył wiele zwycięskich bitew z Niemcami, a także wielokrotnie zajmował małe miasteczka i wsie, likwidując posterunki wojsk okupanta. Podczas akcji „Burza" POSS stoczyła zacięte boje w Gałkach, Mechlinie, w rejonie Górek Niemojewskich i w Eugeniowie. Pojutrze Młodym ludziom wstępującym do Szarych Szeregów od początku wpajano, że celem działania organizacji nie jest wyłącznie walka zbrojna z okupantem. Równie ważny był aspekt wychowawczy i przygotowanie do pracy w wolnej Polsce. Stanisław Broniewski, jeden z przywódców Szarych Szeregów, w 1944 r. ujął to w sposób następujący: „Możemy śmiało powiedzieć, że cztery lata wojny to wykolejenie kilkunastu roczników młodych ludzi, co jest dużo ważniejsze niż tysiące nawet niewyszkolonych żołnierzy. Przecież obecnie wróg strzela po ludziach najbardziej wartościowych. Powstają wielkie luki, a brak ludzi do ich zaklejania. Problem Polski to nie granice, które mają tu czy tam przebiegać, ale ludzie, którzy w tych miejscach będą pracować. (...) Problem Polski jutra to problem człowieka, który stanie przy warsztacie pracy. Czy młody człowiek wykolejony przez wojnę będzie pełnił tę odpowiedzialną pracę? Na pewno nie. Ten młody człowiek będzie po wojnie szukał łatwego zarobku, będzie żerował na krzywdzie innych". Działalność Szarych Szeregów miała zapobiec urzeczywistnieniu się tej ponurej wizji. Po zwycięskiej, jak zakładano, wojnie harcerze mieli aktywnie uczestniczyć w odbudowie zniszczonej ojczyzny, stać się elitą przywódczą narodu. Dlatego szczególny nacisk kładziono na kształcenie w kierunkach administracyjnych i technicznych. Potrzebną wiedzę zdobywano na tajnych kompletach, młodzi ludzie zdawali konspiracyjne matury i brali udział w zajęciach tajnych szkół wyższych. W ramach przygotowań do akcji „Pojutrze" dowódcy Szarych Szeregów postanowili wyjść poza ramy własnej organizacji. Przejawem tego była akcja „M", której celem było pozytywne oddziaływanie na młodzież niezrzeszoną w żadnej konspiracyjnej strukturze. W tym celu kolportowano specjalne druki samokształceniowe, kompletowano ogólnodostępne (aczkolwiek tajne) biblioteczki, organizowano różne imprezy kulturalne. Starano się także roztoczyć opiekę nad dziećmi ulicy, wojennymi sierotami, często trudniącymi się drobnym handlem lub przemytem. Organizowano dla nich zajęcia świetlicowe, a także przyuczano do wybranych zawodów. Niestety, Polska przegrała II wojnę światową, nie odzyskała niepodległości i akcja „Pojutrze" nie mogła się dopełnić w wolnym kraju. Dla nowych, narzuconych przez Sowietów władz członkowie Szarych Szeregów byli wrogiem, którego trzeba zwalczać. Podczas II wojny światowej przez Szare Szeregi przewinęło się kilkanaście tysięcy młodych osób. Poświęcenie, z jakim walczyli oni o wolną Polskę, niestety, wiązało się także z ogromnymi stratami. W trakcie okupacji zginęło ok. 5 tys. harcerzy. Według szacunków Jerzego Jabrzemskiego najwięcej, bo ok. 22 proc., w obozach koncentracyjnych, ok. 21 proc. w powstaniu warszawskim, ok. 20 proc. w wyniku aresztowań, w śledztwach i więzieniach, ok. 8 proc. w walce we wrześniu 1939 r., ok. 8 proc. w partyzantce i akcjach bojowych, a ok. 7 proc. w zbiorowych egzekucjach ludności. Pozostali zaginęli bez wieści lub polegli, służąc w armiach polskich na Zachodzie oraz w szeregach Ludowego Wojska Polskiego. Na pewno brak tylu wartościowych, ideowych ludzi ułatwił komunistom przejęcie władzy po wojnie. Z drugiej strony ich poświęcenie było dla następnych pokoleń Polaków silnym moralnym drogowskazem, dzięki któremu obcej władzy nigdy nie udało się całkowicie stłumić w Polakach pragnienia wolności i w pełni omamić fałszywymi ideologiami.
Przasnyscy harcerze świętowali stulecie swojej działalności. Dokładnie sto lat temu w mieście nad Węgierką została założona pierwsza drużyna skautowa. Jej działalność nacechowana była ideą walki o odzyskanie niepodległości. Konspiracyjne zbiórki odbywały się w ruinach zniszczonego przez działania I wojny światowej klasztoru bernardynów. Już rok później przasnyscy druhowie uczestniczyli w rozbrajaniu niemieckich żołnierzy, a następnie walczyli w obronie odzyskanej niepodległości. Co ciekawe, za pierwszego harcerza na ziemi przasnyskiej uważany jest Eugeniusz Kłoczowski, ziemianin, właściciel majątku Bogdany Wielkie, który jako uczeń Szkoły Handlowej w Mławie należał w 1913 r. do drużyny harcerskiej. Jego postać przybliżyliśmy niedawno na łamach "Gościa Płockiego". W okresie międzywojennym bardzo zasłużoną dla przasnyskiego harcerstwa osobą był ks. Tadeusz Kamiński, drużynowy Męskiej Drużyny Harcerskiej im. Księcia Józefa Poniatowskiego oraz założyciel drużyny żeńskiej im. Królowej Jadwigi. Do tych oraz późniejszych wydarzeń i postaci nawiązano podczas trwający trzy dni obchodów. W ich bogatym programie znalazło się szereg ciekawych wydarzeń. Jednym z nich był rajd szlakiem walk kampanii wrześniowej 1939 r., z którym połączona była pasjonująca gra terenowa. - Tematyką rajdu uczyniliśmy historię Szarych Szeregów – jedną z najbardziej dramatycznych, ale i najpiękniejszych kart ZHP – wyjaśnia komendant rajdu, podharcmistrz Dariusz Rzepliński. Jego uczestnicy przenieśli się w czasie do okupowanej przez Niemców Polski, gdzie ich zadaniem, wymagającym wiele zręczności, sprytu i pomysłowości, było uwolnienie aresztowanego przez nieprzyjaciela oficera - cichociemnego. Wydarzenia z przeszłości przybliżyły także rekonstrukcje historyczne przygotowane przez Grupę Historyczno-Edukacyjną "Szare Szeregi" z Warszawy, Przasnyskie Stowarzyszenie Historii Ożywionej, Grupę Rekonstrukcji Historycznej 14 Pułk Strzelców Syberyjskich z Przasnysza oraz rekonstruktorów z Malborka, Ciechanowa i Mławy. Okolice dworku w podprzasnyskim Chojnowie nie po raz pierwszy stały się polem pełnych ekspresji i efektów pirotechnicznych zmagań. Tym razem były to walki wojny polsko – bolszewickiej 1920 r. oraz powstanie warszawskie, których uczestnikami byli także harcerze. - Chcemy nawiązać do historii tego miejsca opowiadając o roku 1920 – zapowiedział przed rekonstrukcjami Wojciech Brzeziński, wójt gminy Czernice Borowe. - Dzień dzisiejszy wpisuje się jednocześnie w 100-lecie powstania harcerstwa na ziemi przasnyskiej. Ta myśl była powodem, aby pokazać rolę harcerzy w odzyskaniu niepodległości. Takim najbardziej spektakularnym wydarzeniem, o którym wszyscy wiemy i pamiętamy, jest powstanie warszawskie. Ono działo się w Warszawie, ale chcemy opowiedzieć o nim właśnie tutaj, bo harcerze tam zapisali się złotymi zgłoskami w historii. - Chcielibyśmy pokazać historię najdzielniejszym młodych ludzi naszego narodu, harcerzy z powstania warszawskiego i z roku 1920, którzy walczyli w oddziałach ochotniczych, czasem nawet z karabinami większymi od siebie, w oddziałach, które wyzwalały wtedy Przasnysz – dopowiedział Zbigniew Rowiński z GHE "Szare Szeregi". Podczas wieczornego spotkania przy ognisku swoimi poruszającymi wspomnieniami podzieliła się druhna Daniela Ogińska, sanitariuszka z powstania warszawskiego.
harcerze którzy zapisali się w historii polski